Michael Jackson, król popu chociaż sprzedawał miliony płyt, miał tysiące fanów, zyski z koncertów, lukratywne kontrakty reklamowe, to po śmierci okazało się, że był bankrutem. Piosenkarz żył ponad stan. Swoje konto bankowe traktował jak skarbonkę bez dna. Jego posiadłość Neverland kupiona za 17 milionów dolarów pochłaniała miliony. Służba, czterdziestu ochraniarzy, kosztowały Jacksona trzy miliony dolarów. Wyposażenie domu, antyki to też wydatek rzędu setek tysięcy. Przed śmiercią gwiazdor korzystał też z wielomilionowych pożyczek bankowych. Jako jeden z najpopularniejszych piosenkarzy miał przywileje, które pozwalały mu na uzyskanie takiego wsparcia finansowego. Jego spadkobiercy zamiast fortuny przejeli niebotyczne długi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz